Funkcjonowanie zakładów w latach 1890-1939
Pod koniec XIX wieku w Częstochowie, otoczonej bujnymi polami i malowniczymi uliczkami, zakwitła tkacka tradycja, która miała zapisać się w historii miasta na wieki. W roku 1886, gdy powiew nowoczesności zataczał coraz szersze kręgi, rodzeństwo Peltzerów, zapatrzone w przyszłość, postanowiło zawrzeć pakt z przemysłowym przeznaczeniem. Tak narodziła się Gręplarnia i Przędzalnia Wełny Peltzer i Synowie. Pod cieniem opiekuńczym francuskiej Spółki Akcyjnej, sercem przemysłowej machiny, zakłady rozwijały się niezmiernie. W 1897 roku dołączyły do nich garbarnie i farbiarnie skór baranich, tworząc kompleks, który był nie tylko źródłem utrzymania dla tysięcy pracowników, ale także miejscem, gdzie wietrzył się zapach sukcesu. Ślady czasu rysowały się na murach fabryk, a historia tkwiła w ich fundamentach. Strajk powszechny w 1905 roku, moment, gdy serca pracowników zbiły jednym mocnym tchem, w obronie swoich praw i godności, wyrastał na symbol walki o sprawiedliwość i godne warunki pracy. Przędzalnia, stając się sercem społeczności, łączyła ludzi w jedności. Ale los miał w swej księdze także smutniejsze rozdziały. I wojna światowa, niszczycielska w swoim pędzie, sięgnęła także po blask fabrycznych hal. Wywożone maszyny, kradzione urządzenia, straty oszacowane na miliony franków – to były ciosy, które trudno było zapomnieć. Jednak nawet w najtrudniejszych chwilach tkacki duch nie uległ załamaniu. Wkrótce po wojnie, w 1923 roku, francuska spółka akcyjna odrodziła się z popiołów, z mocą i determinacją, by kontynuować swą działalność w tej ziemi. A w 1930 roku, gdy kapitał i liczba pracowników osiągnęły rekordowe wartości, z wyraźną dumą można było powiedzieć, że tkactwo w Częstochowie kwitło jak nigdy dotąd. Wśród tych nazwisk, wśród historii i wspomnień, pozostały ślady ludzi, których praca i pasja przeplatały się jak nici na wielkim tkackim krośnie. Rene Peltzer, prezes zarządu, dumał w Paryżu nad przyszłością, podczas gdy Leon de Hagen, administratorem zarządzającym, z oddaniem troszczył się o dziedzictwo fabrycznych tradycji. Gręplarnia i Przędzalnia Wełny Peltzer i Synowie – to było więcej niż tylko miejsce pracy. To była kopalnia marzeń, serce przemysłowego rozwoju, gdzie spotykała się tradycja z nowoczesnością, a historia zapisywana była w każdym wytkanym metrze sukna.
Fotografia z 1909 roku przedstawiająca dzieci robotników na kolonii przyfabrycznej. W tle widoczne budynki przędzalni Peltzera. Zbiory autorów.
Pocztówka przedstawiającą fabrykę włókienniczą „Peltzer et Fils”, początek XX wieku. Zbiory autorów.
Rewers.
Wybuch wojny i przejęcie zakładów Peltzery przez koncern HASAG 1939-1942
W pierwszych latach niemieckiej okupacji fabryka „Peltzery” utrzymała dotychczasowy profil produkcji. Jednak w drugiej połowie 1942 roku została przejęta przez niemiecki koncern Hasag z Lipska i przekształcona w fabrykę amunicji Hasag Apparatebau. Umowę kupna sfinalizowano w czerwcu 1943 roku. Nieruchomość należąca do francuskiej spółki akcyjnej została zakupiona za 2.150.000 marek niemieckich przez firmę Hugo Schneider z Lipska. Ze sprzedaży wyłączono wszystkie maszyny włókiennicze i surowce. Od tego momentu zakłady rozpoczęły produkcję zbrojeniową na potrzeby III Rzeszy. W tym czasie dyrektorem administracyjnym zakładów Hasag w Częstochowie był Ernst Lüth. Głowną siłą roboczą stanowili żydzi, którzy przysyłani byli z małego getta, aż do jego upadku w czerwcu 1943 roku. Większość zostawionych przy życiu żydów skoszarowano na terenie Hasagu. Kolejną silę tworzyli polscy robotnicy, którzy pracowali w Hasagu w ramach pracy przymusowej, często wykonując tę samą pracę co żydowscy więźniowe.
Maszynopis niemieckiego aktu kupna zakładów przez spółkę Hasag z Lipska. Zbiory autorów.
Rewers.
Niemieckie zdjęcie lotnicze terenu Hasagu Apparatebau z października 1944 roku. Źródło: National Archives and Records Administration.
Pierwsi robotnicy z częstochowskiego getta
Rozporządzenie dotyczące przymusowej pracy Żydów zostało wydane przez gubernatora Hansa Franka 26 października 1939 roku, nakazując rejestrację wszystkich żydowskich mężczyzn w wieku 12-60 lat. Początkowo odpowiedzialność za wykonanie rozkazu spoczywała na SS, ale w lipcu 1940 roku została przeniesiona na Wydział Pracy Generalnego Gubernatorstwa. W ten sposób częstochowski Wydział Pracy Niewolniczej Judenratu, kierowany przez Bernarda Kurlanda, podporządkowano Niemieckiemu Biuru Pracy w Częstochowie. Zarejestrowani mężczyźni zostali podzieleni na sześć grup zawodowych i wysłani do pracy w różnych miejscach na terenie miasta i okolic. W 1942 roku około 7 600 osób z getta w Częstochowie było codziennie zmuszanych do pracy przymusowej. Każdy z nich musiał nosić ze sobą przepustkę do pracy (Arbeitsausweis), która była konieczna do otrzymania racji żywnościowych i umożliwiała opuszczenie getta w celu pracy na terenie miasta. Żydzi wysyłani byli również do pracy w fabryce Peltzery zanim przeszła ona w ręce Hasagu,( 1 sierpnia 1942 roku), podaję się, że pracowało w niej około 400 Żydów z getta. W okresie funkcjonowania 'dużego i małego getta’ Żydzi dochodzili na nogach do wyznaczonych przez Niemców zakładów przemysłowych zlokalizowanych na terenie miasta. Większość z nich szła pracować do zakładów Hasag Apparatebau. Żydzi po skończonej pracy wracali z powrotem do getta. Sytuacja zmieniła się gdy do Częstochowy w lutym 1942 roku przyjechał Hauptman Paul Dagenhardt, który jest odpowiedzialny za zaglądę częstochowskich żydów. W ciągu dwóch tygodni zdołał zlikwidować „duże getto” i deportować około 40 000 jego mieszkańców do Treblinki. W czasie trwania deportacji dochodziło do selekcji w których sam Dagenhardt decydował kto jedzie na śmierć, a kto zostaje i będzie pracować na terenie małego getta. 22 września 1942 roku na terenie placu Metalurgii doszło do kolejnej selekcji podczas której obecny był dyrektor Hasagu Ernst Lüth oraz chirurg Dr. Szperling, którzy wybierali siłę roboczą Hasagu Apparatebau. Od września do końca grudnia 1942 roku w zakładach Hasag Apparatebau przetrzymywano tymczasowo ponad tysiąc Żydów, głównie mężczyzn. Wśród nich była grupa, która pracowała w hucie Raków i codziennie transportowana była do pracy, skąd wracała na noc do Apparatebau. W grudniu 1942 roku, wszyscy żydowscy pracownicy w Apparatebau i Rakowie zostali przeniesieni do getta, gdzie zostali zakwaterowani na noc, podczas gdy kontynuowali pracę w fabrykach w dzień.
Plan dzielnicy żydowskiej w Częstochowie. Źródłó:Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
Hauptman Paul Dagenhardt. Źródło:https://www.czestochowajews.org.
W czerwcu 1943 roku 'małe getto’ zostało zlikwidowane, a pozostałych przy życiu żydów poddano licznym selekcjom i skoszarowano ich na terenie zakładów Hasag Apparatebu i Hasag Eisen Hutte przy których wydzielono teren na część obozową, gdzie wybudowano drewniane baraki a całość terenu została ogrodzona drutem kolczastym.
Fotografia najprawdopodobniej z płonącego małego getta. Zbiory: Krzysztofa Kasprzaka
Ruiny małego getta w Częstochowie, 1946 rok. Fot. L.Kusznir. Zbiory: Yad Yashem.
Życie codzienne w Hasagu ( W opracowaniu)
Krwawe selekcje z lipca 1943 roku ( W opracowaniu)
Polscy robotnicy w Hasagu Apparatebau
W większości trzon pracowników Hasagu Apparatebau stanowili polscy pracownicy dawnych zakładów „Peltzera”. Polacy zgłaszali się do pracy dobrowolnie bądź zostali wysłani do zakładów w ramach pracy przymusowej. Pracownicy za pracę otrzymywali wypłaty pieniężne, kostki marmolady, spirytus i inne produkty żywnościowe. Większość z nich mieszkała na terenie kolonii przyfabrycznej oraz w najbliższej okolicy. W Hasagu Apparatebau polscy robotnicy pracowali na różnych stanowiskach. Na podstawie wspomnień i zachowanych kart pracy można wyróżnić kilkanaście grup w których pracowali, a składały się one z: stolarzy, ślusarzy, spawaczy, kotlarzy, urzędników, księgowych, pracowników budowlanych, pracowników pomocniczych, strażników, strażaków czy chociażby brygadzistów na konkretnych wydziałach produkcyjnych. Stosunek Niemców do Polaków był raczej umiarkowany, aczkolwiek zdarzały się sytuacje w których polscy robotnicy byli traktowani jak żydowscy więźniowie. Również i w zakładach można było się spotkać z pewną formą konspiracji, robotnicy często współpracowali z Armią Krajową wynosząc dla nich wyprodukowaną amunicję w butach, niestety po kilku takich udanych przemytach w końcu złapano osoby związane z podziemie a rewizje na wyjściu z zakładów były bardziej dokładniejsze.
Stosunek polskich robotników w Hasagu do więźniów żydowskich był zróżnicowany i zależał od wielu czynników. Były przypadki pomocy i solidarności, ale również obojętności i wrogości. Wszystko to miało miejsce w kontekście niezwykle trudnych i brutalnych warunków życia i pracy narzuconych przez nazistowskich oprawców. Niektórzy Polacy, mimo trudnych warunków, starali się pomagać Żydom. Pomoc mogła przybierać różne formy, takie jak dzielenie się żywnością, przekazywanie informacji czy pomoc w ukrywaniu się. Były to akty odwagi, zważywszy na surowe kary za pomoc Żydom, jakie nakładały władze niemieckie. Warto również zauważyć, że różnice w traktowaniu obu grup przez niemieckie władze mogły wpływać na dynamikę między nimi. Polacy, mając nieco lepsze warunki pracy, mogli czasem odczuwać pewną wyższość, co utrudniało nawiązanie bardziej partnerskich relacji.
Legitymacja polskiego pracownika o nr.3711 wydana dla Stanisława Musia ur.21.11.1906r. w Częstochowie. Pełniła ona funkcję przepustki zakładowej pozwalającej na wejście na teren Hasagu. Zbiory autorów.
Sytuacja polskich małoletnich robotników w Hasagu Apparatebau
Tak jak w innych obozach pracy również i w Hasagu Apparatebau można było się spotkać z małoletnimi polskimi pracownikami. Bardzo często polskie rodziny pracujące w Hasagu z obawy przed zagrożeniami z zewnątrz np. łapanką bądź wywózka sowich dzieci, decydowały się zatrudnić je w zakładzie, gdzie były bardziej bezpieczne pod okiem swoich rodziców. W zamian za pracę często dostawały jedzenie ( np. marmoladę ). Młodzież wykonywała najróżniejsze prace, począwszy od sprzątania terenu, wyprowadzenia zwierząt ze stajni, aż do pracy jako pomocnicy biurowi czy pracownicy na produkcji przy składaniu amunicji. Byli oni również mocno zaangażowane w pomoc żydowskim więźniom. Przemycały im żywność, bądź inne drobne przedmioty, często w zamian za pieniądze. Wymienić można tuta m.in. postać Pani Aleksandry Renaty Sikory, która jako mała dziewczyna zaprzyjaźniała się z żydowską więźniarką, której potajemnie przemycała żywność.
Grudzień 1944 roku. Nowa władza i zmiana charakteru obozu na koncentracyjny
14 grudnia 1944 to straszna data w historii obozu Hasag Apparatebau. Tego dnia zostaje on oficjalnie przekazany do kontroli przez SS, tym samym stając się obozem koncentracyjnym. Doprowadziło to do wydania następującego rozkazu 16 grudnia tego samego roku: ( zdjęcie rozkazu)
Zmiany zaszły na dwóch płaszczyznach, tej administracyjnej jak i w życiu codziennym przeciętnego więźnia. Pierwsze widoczne zmiany administracyjne możemy dostrzec w samym nazewnictwie. Od tamtej chwili obóz Hasag Apparatebau określany był w niemieckich dokumentach jako Konzentrationslager Tschenstochau Werk Nr.1. Również w grudniu 1944 roku na terenie kolonii wybudowano niewielkich rozmiarów budynek w którym zlokalizowano komendanturę SS, w której skład wchodzili esesmani z obozu koncentracyjnego w Płaszowie. Pojawiła się również pogłoska jakoby szykowano obóz na przejęcie go przez komendanta obozu w Płaszowie, Amona Götha. Od tej chwili również wszyscy kapo, strażnicy oraz strażacy nosili na ramieniu czerwoną lub zieloną opaskę.
Niemiecki plan KL Tschenstochau Werk Nr.1 w skali 1:1000 sporządzony w Płaszowie 7 stycznia 1945 roku. Zródło: Żydowski Instytut Historyczny.
Więźniowie mieli malowane farbą olejną kolorowe pasy na ubraniu, zabroniono im poruszania się na placu pomiędzy barakami oraz zniszczono prowizoryczne kuchnie znajdujące się na placu. Każdy apelu rozpoczynał się teraz o 5 rano a więźniów zmuszano do zabaw urządzanych przez esesmanów: „Mützen auf! Mützen ab!” (Czapki włóż! Czapki z głów!). Kazano więźniom m.in. skakać przez plecy drugiego więźnia oraz leżeć w błocie. Dochodziło również do sytuacji w których esesmani jeździli na rowerach wokół więźniów, celowo w nich wjeżdżając. Każdemu apelowi towarzyszyło brutalne bicie. Czas pracy więźniów został zwiększony, niektórzy pracowali za dziennej i nocnej zmianie. Więźniowie byli skrajnie wyczerpani co skutkowało pogorszeniem intensywność produkcji. Wszystkie reformy wprowadzone przez nową załogę miały na celu zastraszenie i zapobiegania próbom ucieczek, które wcześniej miały miejsce.
Częstochowa miała oficjalnie swój obóz koncentracyjny działający dokładnie 5 tygodni i 1 dzień. Obecnie ten fakt jest białą plama w historii miasta, a o tych zmianach zarówno w nazewnictwie jak i w życiu obozowym nie wspominało się zbyt często przez kilkadziesiąt lat.
Wyzwolenie obozu
Gdy w styczniu 1945 ofensywa Armii Czerwonej błyskawicznie postępowała do przodu, zarząd Hasagu zarządził ewakuację zakładów i transport pozostałych więźniów w głąb Rzeszy. Na kilka dni przez wyzwoleniem na terenie obozu panował chaos. Według licznych wspomnień 15 stycznia część polskich robotników nie przyszła do pracy, a reszta obsługi zakładów uciekała w pośpiechu zabierając tylko kosztowności i rzeczy prywatne. W tym celu wykorzystywano również więźniów by nosili oni walizki Niemcom mieszkających na kolonii do ciężarówek i samochodów osobowych. W tym samym czasie podstawiano wagony na terenie obozu i na stacji Stradom dla kilku tysięcy więźniów wysłanych w głąb rzeszy do obozów Buchenwald, Ravensbrück, Gross-Rosen, Mathauusen czy Bergen-Belsen. Duża cześć więźniów wykorzystuję panujące zamieszanie i ukrywa się na terenie zakładów m.in. w piwnicach hal produkcyjnych czy u polskich rodzin mieszkających na terenie kolonii przyfabrycznej. Dzięki temu udaję im się uniknąć złapania i wysłania do transportów. Szacuję się, że przed transportem w obozach „Peltzery” i „Warta” przebywało ok. 11.000 więźniów, z których po transportach pozostało ok. 5.200 tyś.
Wyzwolenie obozu nastąpiło 17 stycznia, część Polaków nie przyszła już do pracy,
Wspomnienia Bolesławy Proskurowskiej
więc wiedzieliśmy, że coś się dzieje. Mogliśmy się tylko domyślać, że coś się dzieje.
Słyszeliśmy z daleka jakieś odgłosy strzałów. Ten obóz był tam, gdzie jest „Wełnopol”, na
przedłużeniu alei Wolności – ul. 1 Maja. Rosjanie szli od strony ul. Warszawskiej. Niemcy
byli od rana strasznie podenerwowani, byli wściekli. Rano ja miałam iść do tego mojego
„Labor”, do pracy, a byłam po nocnej zmianie. Mąż miał wówczas zawsze tylko dzienne
zmiany. Kiedyś zaczepił go Niemiec, inżynier, spojrzał na niego w jakimś przejściu i
powiedział: „Słuchaj!”. Po niemiecku. „Ty wyglądasz na takiego, co się zna na rysunku
technicznym. Jakie ty masz wykształcenie?”. Mąż mówi: „Mam politechnikę, tylko nie
ukończyłem”. „No to będziesz pracował tam”. I mąż nawet dosyć dobrze był widziany przez
tego swojego majstra. Ktoś przyszedł z placu barakowego i powiedział mężowi, że mnie
odstawili do wysyłki. Ja w tym czasie byłam po nocnej zmianie na terenie obozu, chociaż
powinnam spać. Ja, jak zawsze cały czas bardzo się bałam, wtedy jakoś zebrałam się na
odwagę i w jakimś momencie stamtąd smyrgnęłam. Wlazłam do baraku, nawet nie do
swojego, i wlazłam pod taki zawszony, brudny, zapluskwiony siennik i leżałam pod nim jak
mysz pod miotłą. Ktoś poszedł do fabryki, już nie wiem, w jakich okolicznościach i spotkał
mojego męża, powiedział, że: „Twoja żona jest odstawiona do wysyłki”. Mąż poszedł do
tego swojego majstra i prosił, żeby mnie wyciągnął. On był wściekły, strasznie go pobił,
pokopał, bo już przecież wiedział, że muszą uciekać. Ktoś powiedział mi: „Słuchaj wyłaź już
spod tej pryczy. Te, co leżą pod siennikami niech już wychodzą, bo Niemcy uciekają!”. Ja
siedziałam tam pod tym siennikiem, jak spod niego wylazłam, widzę, że ludzi rozpuścili z
pracy i że idą długim szeregiem, idą z pracy, wszystko wraca na teren barakowy. Wszyscy
idą, mojego męża nie ma. Szedł na samym końcu. Mówię: „Dlaczego już wszyscy
wyszli…?”. „Bo ja myślałem, że nie mam już, po co wracać, że ciebie wywieźli!”. W nocy
rozdzielili nam ostatni chleb, jaki był. I od nas przez ogrodzenie było widać, że oni z
kuferkami, z tobołkami i z tym wszystkim uciekają na kolei. Skrzynki drewniane kazali sobie
wcześniej porobić. My byliśmy w obozie. Jeszcze wcześniej jeden z Niemców powiedział, że
kto chce uciekać, to może z nim uciekać. I byli tacy Żydzi, którzy z nim wyszli i ci się
wydostali na zachód. Część trafiła do obozów moja koleżanka, była w Ravensbruck tam
złapała gruźlicę, zmarła. Mężczyzn wywieźli do Mauthausen.
Po wyzwoleniu 17 stycznia 1945 więźniowie obozu zostali uwolnieni, a obóz KL Tschenstochau Werk I przestał istnieć. Był to symboliczny moment, gdy niewolnicza praca i cierpienie więźniów ostatecznie dobiegły końca. Jednakże dla wielu z nich, wyzwolenie nie oznaczało natychmiastowego powrotu do normalnego życia. Wielu potrzebowało wsparcia i pomocy, aby poradzić sobie z traumą wojenną oraz fizycznymi i psychicznymi obrażeniami do końca życia. W niedługim czasie po wyzwoleniu miasta powstał w Częstochowie Komitet byłych obozów Hasag „Pelcery” i „Warta”, który wydawał byłym więźniom tymczasowe dowody osobiste i angażował się w pomoc. Zaświadczenie które pełniły rolę dowodu tymczasowego wydawał również Zarząd Miejski w Częstochowie.
Propagandowa fotografia z zdobycia miasta przez Armię Czerwoną 17 stycznia 1945 roku. Zbiory autorów.
Zgromadzenie ocalałych żydów z Częstochowy, 1946 rok. Większość z nich to najpewniej więźniowe Hasagu Appaaratebu „Pelcery”. Piąty od lewej w drugim rzędzie od góry siedzi Bernard Leiber. Fot. L.Kusznir. Zbiory: Yad Yashem.
Potwierdzenie pobytu Beniamina Kielmana w obozie w Częstochowie do dnia 16.01.1945 r., wystawione w Częstochowie dnia 20.02.1945r. Uwagę zwraca użyte określenie ” w obozie koncentracyjnym w Częstochowie”. Zbiory: Yad Yashem.
Procesy Zbrodniarzy z Hasagu Apparatebau ( w opracowaniu)
Okres powojenny 1945-51
Po zakończeniu wojny i zdobyciu miasta przez Armię Czerwoną w 1945 roku, Częstochowa stanęła przed ogromnymi wyzwaniami odbudowy i przebudowy. W tym czasie działalność przemysłowa, w tym także branża wełniana, zaczęła powoli się odradzać. W ramach planów odbudowy gospodarczej w powojennej Polsce, na terenie Częstochowy i innych miast rozpoczęto proces upaństwawiania wielu zakładów przemysłowych, w tym również dawnych fabryk włókienniczych . Przemysł wełniany został zintegrowany w ramach planów gospodarczych państwa, co miało na celu zwiększenie efektywności produkcji oraz zapewnienie pracy dla mieszkańców.
Od 25 stycznia 1945 roku w części dawnych zakładów Hasagu Apparateba rozpoczęła swoją działalność Państwowa Fabryka Amunicji „Peltzery”, która później zmieniła swoją nazwę na Państwowe Zakłady Mechaniczne „Metal” – zajmujące się przemysłem zbrojeniowym. W tym okresie przy zakładach uruchomiono skup złomu. To właśnie wtedy najwięcej pozostałości po Hasagu Apparatebau i jego obsadzie uległo zniszczeniu. Mieszkańcy kolonii przyfabrycznej przynosili różnorodne metalowe wyposażenie: hełmy, skrzynie, tablice oraz elementy niemieckich maszyn. Cały kompleks fabryczny do 22.05.1945 roku znajdowała się pod nadzorem wojskowym żołnierzy Armii Czerwonej . W pierwszym dniu po wyzwoleniu z inicjatywy Komitetu Miejskiego PPR wybrano radę załogową do której weszli: Antoni Kuczyński, Marian Kwiatkowski, Czesław Pułniak, Jan Wiaderko, Jan Nowak, Wacław Warzecha, Henryk Wężowski , Roman Respondek, Wacław Brzozowicz oraz Julian Dykman. Rada miała za zadanie zabezpieczenie majątku i zorganizowanie podstaw do uruchomienia przemysłu wełnianego. Po wysprzątaniu hal, zamontowaniu maszyn włókienniczych i zatrudnieniu personelu 16.09.1946 roku uruchomiono fabrykę pod nazwą Stradomskie Zakłady Przemysłu Wełnianego nr.11 a jej pierwszym dyrektorem został inż. Wojciech Kielarski. Do 1947 roku w fabryce pracowało 284 pracowników, a w pierwszym stadium produkcji wyprodukowano 61398 kg wełny pranej. W późniejszych latach zakłady były na szeroką skalę modernizowane i rozbudowywane, a w 1951 roku zmieniły swoją nazwę na „Częstochowskie Zakłady Przemysłu Wełnianego 1-go Maja”.
Członek Ochotnicza Rezerwy Milicji Obywatelskiej przed główną bramą zakładów przy ul. 1 Maja, 1948 rok. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Budynek w którym po wojnie znajdowało się Biuro Sprzedaży Wyrobów Bawełnianych Wojewódzkiej Hurtowni Kielce-oddział w Częstochowie. W okresie funkcjonowania Hasagu w budynku mieściła się komendantura SS. Widoczne w tle biały strzałki wskazują miejsce w którym znajdował się jeden z kilku niemieckich schronów przeciwlotniczych na terenie kolonii, 1948 rok. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Widok w stronę zakładów „STRADOM’, 1948 rok. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Funkcjonariusz ORMO rozwiesza flagę państwową,1948 rok . W tle widoczny blok znajdujący się przy ul. Filomatów 14. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Wnętrze jednej z hal produkcyjnych, lata 50-te. Zbiory: Z.Wolniczka.
Na podstawie: Przędzalnia Czesankowa „Wełnopol” : 1886-1986; Karay Felicja, Obóz Hasag-Apparatebau,2006.